05 października 2010

Ważny jest kontekst

Prawdziwy koszmar: szafa pusta, jej właścicielka brudna, potargana, zmęczona. Ręce ciastem uwalane. Za pięć minut wchodzą goście, tacy z kategorii: VIP. Panika. Gorączkowe poszukiwania i bieganie między lustrem a mężem. Najważniejsze pytanie: jak wyglądam? I odpowiedź – dla mnie zawsze wyglądasz pięknie. Miejska Mama to przerobiła. Wielokrotnie. I ma tego szczerze mówiąc dość. Bo „dla mnie wyglądasz pięknie” z autentycznego zachwytu z maślanymi oczami przepoczwarzyło się w „cześć, kochanie jestem w domu, co na obiad”.
W głowie babie się przewróciło – ciśnie się samo na usta. Bo jak inaczej skomentować fakt, że Idealny Tata poza żoną świata nie widzi, i nawet gdyby paradowała w beczce po oleju, też byłby zachwycony. Ale tylko pozornie. Bo czy nie jest tak, że najdroższy mąż tak już się przyzwyczaił do obecności żony, idealnie wpasował ją w swoje życie, ze ani nie czuje się w żaden sposób zagrożony ani też nie szuka w niej już tej kobiety, która mu jakiś czas temu w głowie zwróciła.
Żona to żona, jest-była-będzie i tyle. A jak widzą ją inni – czy to ważne? Moja ci ona!
Tymczasem owa żona im głębiej siedzi w domu, im rzadziej high live ogląda, tym większą ma potrzebę stereotypowego istnienia. Wie, że jest kochana, potrzebna, ba, nawet i doceniana za pracę czy to nad dzieckiem, czy w domu, czy w pracy. Ale od czasu do czasu chciałaby przestać być przeźroczystą dla swojego męża i zaistnieć. Może nawet w grę wchodziłby mały romans? Przecież wszystko zostanie w rodzinie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz