04 października 2010

Inne spojrzenie

Rodzicielstwo, a zwłaszcza macierzyństwo daje wyjątkową szansę – można zdjąć życiowe okulary które nosiło się do tej pory i włożyć nowe – o zupełnie innej ogniskowej. I człowiek od razu czuje się jak bohaterowie Matrixa.
Do czasu pojawienia się Młodego życie Miejskiej Mamy było absolutnie normalne. Praca, mąż, weekend, wakacje, święta – poukładane, do ogarnięcia i zrozumiałe. Czas płynął dopasowany do trybu pracy, pieniądze wpływały i wypływały w podobny sposób, styl życia Miejskiej Mamy nie odstawał zbytnio od jej znajomych.
Po siedemnastu miesiącach macierzyńskiego stażu wszystko wygląda jednak inaczej, o czym w jaskrawy sposób Miejska mama mogą się przekonać odwiedzając swoje dotychczasowe miejsce pracy. To co jeszcze dwa lata temu było zupełnie oczywiste odnalazła dziś jako wirtualny świat, cieniutką liną połączony z rzeczywistością.
Kalejdoskopowe tempo, świat wielkości karty kredytowej, mnogość zbędnych potrzeb drenujących portfel dopadły ją już w zakładowej windzie. Jak w lustrze z perspektywą czasową, Miejska Mama przeglądała się w towarzyszących ją osobach. Dziś, mimo że z trudem może określić swoje życie jako nie intensywne, żyje wolniej, ale więcej. Zasmakowała w częstszych spotkaniach, dłuższych rozmowach, które się pamięta, powolnym i wygodnym moszczeniu się w otaczającym tu i teraz, małych radościach i wygodnych butach. Pytanie tylko, czy przed macierzyńskie okulary przepadły na zawsze, czy tylko wylądowały na jakiś czas głęboko w szufladzie. Szkoda by było....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz