03 maja 2010

Wielka Majówka? - nie dla dzieci.

Długi weekend, czyli kumulacja świąt: Pracy, Dnia Flagi aż po święto Konstytucji 3 Maja. Nie są to wydarzenia z kategorii rodzinnych, czyli za stołem siedzieć nie trzeba i żadna ciotka, babka czy rodzona matka głowy za nieobecność suszyć nie będzie. Dwa z trzech dni mają charakter mocno patriotyczny, ale tylko na papierze, bo jakoś oprócz wywieszania flag przez władze samorządowe patriotyzmu nie widać, a już ze świecą szukać takich, którzy podsycać w tych dniach by go chcieli. Zwłaszcza w wersji ludycznej, a więc masowej. Ale ponieważ władze chcą żeby pierwsze dni maja świętowane były przez wszystkich Polaków cały kraj jest skutecznie sparaliżowany: jedyne co działa to szeroko pojęta infrastruktura transportowa, sklepy monopolowe i knajpy.
Pracownicy pozostałych sektorów masowo ewakuują się z rodzinnych miast, wsi i miasteczek i wyjeżdżają na łono natury, czy to krajowe czy egzotyczne, czytaj – smażyć boczki własne i wieprzowe, odpowiednio na słońcu i grillu. Trasy Gdańska i Zakopianka pękają w szwach, korki zaczynają się pod Giewontem a kończą na Helu, biura turystyczne liczą zyski.
I co w tej sytuacji mają począć ci, co to w domach zostali, w dodatku z dziećmi? Jeśli świeci słońce to atrakcji wystarczy: są parki, place zabaw, rowerowe wędrówki z rodzicami, pikniki, wypady pod miasto. Ale kiedy pogoda nie dopisze, dokładnie jak w tym roku, to wielka bieda.
Miejska Mama od rana nerwowo wyglądała za okno, czekając kiedy niebo się rozchmurzy wystarczająco, żeby wybiegać syna. Nic z tego. Lało, wiało, a ponuro było jak w listopadzie. Koło południa Młody zaczął przejawiać oznaki daleko posuniętej nudy, więc Miejska Mama siadła do internetu żeby wertować możliwości rozrywek zadaszonych – klapa. W promieniu najbliższych dzielnic posucha. Żadnych pikników, iwentów, nie mówiąc już o regularnie działających klubach dziecięcych czy placach zabaw pod dachem. Przecież dziecka nie można karmić cały dzień bajkami. Szybka konsultacja z Siostrą nie poprawia sytuacji. Viko i Molik zniechęceni deszczem i marazmem zmęczonych zabawianiem od świtu własnych dzieci rodziców właśnie usiłowali przenikać ściany. Nie, Siostra nic nie wie, gdzie można by się ratować. No może basen, ale Viko w gipsie, Molik z glutami, Młody również podejrzany. O czternastej dzień wydawał się nigdy nie skończyć. O szesnastej Młodego ścięło marudzenie i bajka. Pod wieczór w ramach wykończenia dzieci nawzajem Miejska Mama zabrała syna do Siostry, i gdzie obie obserwowały okładające się dzieci popijając wiadrami meliskę. „Witaj maj piękny maj, U Polaków błogi raj...- tylko których?

1 komentarz:

  1. Witaj, w związku z poruszanym przez Ciebie tematem na blogu, chciałabym zaproponować Ci udział w ciekawej akcji, która mam nadzieję Cię zainteresuje:)
    Odezwij się, proszę, na adres e-mail: bebilon@heureka.pl
    Pozdrawiam!
    Ela

    OdpowiedzUsuń