27 kwietnia 2010

Dramat w matczynej szafie

Ciąża: kobieta zmienia się w wieloryba, hipopotama, samotny okręt podwodny z głową zamiast peryskopu. Trudno. Tak musi być. Dziewięć miesięcy jakoś zleci. Kilka nowych ubrań można sobie kupić. Nic to, że w rozmiarze namiotu i w cenie sukni ślubnej (niby w tym przypadku też schodzi wiele materiału), ale zawsze jest się czym pochwalić. Patrzcie – jestem w ciąży!

Matka karmiąca: Boże! Jaka jestem gruba! I te fałdy. Ale biust niezły. Mąż zadowolony że, choć raz w życiu, jest na prawdę na czym oko zaczepić. A zresztą! Nie ma się co martwić, bo potomstwo lepiej niż jakikolwiek środek odchudzający wysysa z matki wszystko, dodatkowo zapewniając jej całkiem darmowy pakiet fitness w wersji hard core – trening non-stop. Waga spada błyskawicznie, brzuch się wciąga, spodnie przed ciążowe z reguły dopinają, lub, jak fajnie, są lekko za duże. No może biodra trochę się rozeszły, ale tak jest bardziej „kobieco”.

A co potem? Różnie to bywa. W przypadku Miejskiej Mamy totalna rozpacz. Bolesny cios w najczulsze miejsce. Mówiąc krótko – dramat w szafie! Bo co z tego, że od pasa w dół wszystko przed ciążowe leży jak ulał, skoro od góry ledwo co daje się zapiąć? Bo natura tak to wszystko urządziła, że żeby kobieta mogła być dobrym inkubatorem to i owo musi się rozsunąć, urosnąć, tak żeby młody człowiek wygodnie mógł się szykować do przyjścia na świat. Zmiany to niestety w dużej mierze nieodwracalne. I co tu zrobić?
Za dwa tygodnie wielkie wydarzenie – pierwszy od wieków ślub, zaproszenie na wesele leży na wierzchu, pierwsze całonocne wyjście rodziców, Babcia już gotowa do przejęcia dziecka a tu pustki w garderobie. Dokładniej: szafa Miejskiej Mamy pęka w szwach od taft, satyn i koronek, tyle, że na kobietę bezdzietną. Suwaki zacinają się na wysokości żeber, i nawet, kiedy Idealny Tata heroicznie kolanem dopchnie, i dopnie, to tylko na chwilę, tak na wytrzymałość nici. Można zapomnieć o szalonych tańcach i swobodnym oddychaniu.
I kiedy Młody słodko śpi w swoim łóżeczku Miejska Mama łka nad stertą ukochanych sukienek, wychuchanych, długo wybieranych, których już nigdy nie założy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz