09 lutego 2010

Matka Wszechwiedząca

Z pewnym...rozbawieniem, graniczącym niestety czasami z irytacją, Miejska Mama z Siostrą i zastępem Matek Przyjaznych obserwują Heroiczne Kobiety, które są matkami in spe. Brzucha toto nawet nie ma, a czasami nawet prac prototypujących nie rozpoczęło a już WIE jak najlepiej wychować dziecię swoje i okoliczne.
Miejska Mama pozwala sobie na nieco złośliwości, gdyż sama matką in spe jeszcze kilkaset dni temu była i wie, z czym to się je. Z łezką w oku wspomina prehistoryczne czasy kiedy z oburzeniem patrzyła na drugie dziecię swej Siostry zachowujące się podczas posiłku jak przysłowiowe prosie przy żłobie. Dziecię owe, dziś młodzieniec lat nieomal dwa, jadło - nie to złe słowo - żarło całym swoim jestestwem, od paluszków u rąk zacząwszy przez przedramię, ramię, brzuch nogi i inne elementy anatomiczne, na ryżawej czuprynie kończąc. Po posiłku należało strzepać okruszki, odłożyć naczynia, zmyć mopem sufit, ściany i założyć nowe zasłony. Ale jadł. A Miejska Mama młoda i głupia głową kręciła myśląc o potomstwie kulturalnie używającym między innymi noża, widelca odpowiednio do mięsa i ryb oczywiście. Dziś sama ma mopa i rozważa wykafelkowanie całej kuchni przy okazji pojawienia się latorośli numer dwa. I oczywiście doprowadzeniu szlaucha z myjką wysokociśnieniową.
Ale wracając do rodzicielek in spe. Kobiety takie występują w kilku odmianach od rozczulająco idealistycznej typu: "bo tak w poradniku napisali, więc wiem" po przypadek skrajnie niebezpieczny, zwłaszcza dla przyszłego potomstwa: "będzie tak, bo tak ma być i już". I nie ważne czy dziecię lubi śnieg i mróz czy też przez zimę z domu nie zamierza wychodzić wyjścia nie ma - będzie od urodzenia maratony na biegówkach w styczniu uprawiało, a jak mu przeszkadza niech gogle założy. Matka in spe nie dosyć że biegać lubi to gogle również wiec nie widzi problemu żeby krew z jej krwi nie miała robić tak samo.
Matka tego typu doskonale wie, czego jej dziecku potrzeba. I nie ważne czy genetyczne aberracje ześlą na główkę pierworodnego czy pierworodnej zdolności humanistyczne, czy, nie daj Boże, artystyczne, smarkacz będzie wygrywać olimpiadę za olimpiadą w dziedzinie matematyki, fizyki i informatyki, bo mamusia przecież mogła, więc on /ona też.
Boi się wody? Przejdzie mu jak popływa kilka lat z rzędu na jachcie patrząc przy okazji jak jakiś kretyn, co nie chciał się nauczyć pływać, tonie. Popatrzy to się zahartuje. Nie chce tańczyć? No nie podobna! Mamusia na kursy zaprowadzi, nawet partnera znajdzie i sama na Taniec z Gwiazdami odprowadzi, bo to modne ostatnio. A jeśli latorośl pechowo będzie mańkutem? To rączkę obciąć, albo zamknąć w domu na wieki, bo to wstyd i hańba, bo wiadomo co z takich wyrasta. To nie z jej rodziny, pewno po teściach.
I nawet zabawne byłoby obserwowanie poczynań i słuchanie wynurzeń matek in spe, pod warunkiem, ze nie spotyka się ich za często i trzyma się z dala od własnych dzieci, gdyby nie żal i obawa o tych biednych chłopców i biedne dziewczynki, którym najbliższa na świecie osoba sadystycznie łamie dzień w dzień kręgosłup.
PS. Żeby było sprawiedliwie: w niebezpiecznej odmianie in spe występują także tatusiowie. Ci niestety nie są zwykle wcale zabawni.

1 komentarz:

  1. Do Kogo pijesz?? Chcesz kogoś obrazić czy leczysz własne kompleksy?

    OdpowiedzUsuń