26 lutego 2010

Ambicja matce szkodzi

Więcej nie zawsze znaczy lepiej. Zwłaszcza w macierzyństwie. I nie chodzi bynajmniej o liczbę dzieci. Im mama ma większe plany co do swojego dziecka i względem siebie, im bardziej chce być MAMĄ i im intensywniej żyła przed pojawieniem się potomka na świecie tym większe są szanse na problemy. To trochę tak jak z samochodem – zderzenie ze ścianą przy dwudziestu na godzinę nie jest przyjemne, przy setce kończy się tragicznie.
Miejska Mama sama miała ten problem: żyła za szybko, zbyt intensywnie i dokładnie wiedziała, co będzie, jak na świecie pojawi się Młody. Nie było. Ale bolało. A potem obserwowała kolejne mamy, których ideały i marzenia upadały jedno, po drugim, i które wszystko by oddały, żeby wrócić do dawnego życia. Gotowe były zapłacić każdą cenę za najlepszą nianię, żłobek, zabawki, byle uciszyć wyrzuty sumienia i wrócić na stare tory.
Inaczej w przypadku kobiet, które od życia nie oczekiwały za wiele, nie cierpiały na niedosyt wrażeń, nie widziały siebie na pierwszych stronach gazet, choćby miały być to gazetki ścienne. Dla tych mam macierzyństwo też nie było nieustanną sielanką. Bywały dni lepsze i gorsze, ale jakoś powoli wszystko się toczyło, może nie za szybko, ale po kolei. Miejska Mama wiele by dała by potrafić tak żyć, ale jakoś niezbyt jej to wychodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz