21 września 2010

Wyzwolone trzydzieści plus

Najpierw nie wolno bo zakazane dla dzieci. Potem - panience nie wypada. Panna na wydaniu nie powinna, a przyszła matka tak zachowywać się nie może. Od urodzenia gorset wolno-nie wolno ściska, uwiera, dusi, zależnie od siły zasznurowania przez kochaną rodzinę i okolice. Ale do czasu. Bo po trzydziestce życie zaczyna się na nowo. Mąż często przy boku, czasem nawet z kolejnym numerem. A jak takowego brak, to zdobyte doświadczenie pozwala na dystans do spraw sercowych. Zamiast rozpaczliwego romantyzmu zdrowy sceptycyzm i poczucie humoru. Jak są wątpliwości to nie ma wątpliwości i jak nie ten to inny. Fakt, zegar tyka, i tyka, ale coraz częściej można mechanizm zastąpić kwarcowym wyświetlaczem na baterie i dyszka do przodu. Bo czego to nauka nie potrafi. Byle nie za długo bo babka zamiast matki może być z czasem problematyczna.
A jak już przy dzieciach – po trzydziestce zwykle również są. Jedno, dwoje, całą gromadka. Co bardziej zaradne panie macierzyństwo zaaplikowały sobie jeszcze w czasie okołouniwersyteckim, więc dziś piękne i młode balują wieczorami i szaleją w wakacje młodzież pozostawiając samym sobie.
Praca w wieku wczesnodojrzałym też nie boli – wiadomo z czym się to je, że są okresy głodówek i przesytu, ale zawsze się jakoś zbilansuje, i kretyn za biurkiem z tabliczką „dyrektor” nie musi nim być do końca świata. A życie się na etacie nie kończy, co wie każda matka po dłuższej bądź krótszej przerwie.
I tak zniewolone społecznie według niektórych (bo wiek, płeć, praca, mąż, dzieci, brak męża, brak dzieci) , wyzwolone we własnym mniemaniu trzydziestoletnie plus spotykają się, bawią, śmieją bez skrępowania, pruderii i niepotrzebnego fałszu. I cieszą się, że nie muszą już udawać starszych niż są, a na mydlenie oczu i podrabianie metryk po prostu szkoda im czasu i fatygi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz