15 listopada 2009

Trzecia płeć

Być kobieta, być kobietą...pytanie, jak czuć się kobietą kiedy macierzyństwo dzień w dzień dawną kobiecość nadgryza, a społeczeństwo kobietę-matkę wtłacza systematycznie w zlepek ideologiczno-gloryfikacyjno-patriotyczno-utylitarny, którego konsekwencje boleśnie daje odczuć. Zatem kobieta z dzieckiem nie może: rozwieść się (choćby mąż bił, zdradzał, molestował psychicznie) - wiadomo, ze względu na dobro dziecka. Nawet przytłoczona rzeczywistością matka nie może rzucić wszystkiego w diabły i wyjechać - bo co z dzieckiem (które ma zwykle ojca, ciotki, babki i ich męskie odpowiedniki). Społeczeństwo radośnie zlinczuje kobietę - matkę za romans, oddanie się życiowej pasji, nawet w postaci pracy (wyrodna matka, nie kocha, tylko wykupuje miłość), rozpustę podróży (opcjonalnie matka nieodpowiedzialna, matka egoistka, i po co ona sobie to dziecko robiła) i inne przyjemności, za które kobietom bezdzietnym nikt głowy nie urwie, co najwyżej palcem pogrozi, a może nawet doceni.
Porządna matka nie stroi się w modowe piórka, nie wozi się po imprezach, no bo dla kogo ma się stroić, skoro potomstwo jest, to i chłop zapewne też. Niech baba w domu siedzi i weki wygotowuje. Do cioteczek na herbatki z dzieckiem chadza, tylko żeby jak człowiek się ubrała. Niech wysłucha jak innym matkom ciężko było, bo w kolejkach stały i nic w sklepach nie było, a teraz to się młodym w głowach poprzewracało. Prawdziwa matka wie, że wyszaleć to się mogła przed ciążą. Że jak się ma dzieci to się je ma, a jak się nie podoba, to trzeba było wcześniej o tym myśleć.
Obwarowane zakazami matki mogą w końcu, na własne nieszczęście, przestać myśleć o sobie jako o równowartościowych kobietach. Przykładnie godzą się wtłoczyć w wybitną rolę matrony. Niegdysiejsze pogromczynie męskich serc po miesiącach w upaćkanych mlekiem bluzkach, wysysania ich kształtnych piersi, obśliniania i podgryzania każdej dostępnej powierzchni ciała przez kochane potomstwo, kobiety-matki przestają wierzyć w swój czar i seksapil. Przyzwyczajone do przedciążowych spojrzeń kolegów z pracy oblepiających ich biusty, pośladki, łydki boją się czy ktoś je jeszcze zobaczy zza stosów pieluch, zabawek, słoiczków oraz przedszkolnych wyprawek. Czy lepka plama na spódnicy w kształcie rączki zdyskwalifikuje ją w rankingu windowo - biurowym? Czy zdjęcie dzieci na biurku nie pozbawi jej miejsca w kolejce po awans? Bo po co jej, skoro jest matką.
Na szczęście mądrzejsza od ludzi jest natura, która obdziela każdą panią po równo: matka czy nie matka potencjalnie ma rodzić potomstwo. Feromony wydzielają się więc u wszystkich, jajeczka dojrzewają i wreszcie po kilku miesiącach od porodu również kobieta-matka ma namacalne prawo czuć się stuprocentową kobietą. Z paczką nospy i czekoladą pod ręką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz