26 lipca 2009

Święto chaosu


Kinderbal, to taki bal nie dla mamy a dla jej dziecka. I warto o tym pamiętać przyjmując zaproszenie.

Czasami mama po prostu musi. Nie lubi, nie chce, zapiera się rękoma i nogami, ale idzie, bo jakaś inna mama pod presją potomstwa, z braku pomysłu na zabicie czasu, czy z czystej desperacji, żeby jej własne dzieci nie rozniosły domu postanawia urządzić Kinderbal - święto chaosu, celebracja zniszczenia, wrzasków, pisków, zenit dziecięcej euforii.
Pokrótce impreza wygląda następująco: obrusy co to się nie plamią, kotłowanina strzępów balonów, zmiętych czapeczek, serpentyn i papierowych trąbek, rozgniecione ciasteczka, paluszki, popcorn wdeptany w podłogę i dywany, stoły, fronty szafek lepkie od kolorowych bąbelkowych świństw ukochanych przez nieletnich. Na kinderbalach zawsze musi być jedzenie na tyle słodkie i mażące się, żeby zdołało się przylepić do spodni, bluzek i nowych obić.
A w tym wszystkim mamy heroicznie usiłujące zapanować nad mnożącymi się, wszędobylskimi łapkami. Co sprawniejsze rodzicielki potrafią z uśmiechem na ustach, nie przerywając rozmowy z inną mamą, pochwycić w locie spadające z krzesła dziecię, rozdzielić pracowicie starających wyłupić sobie oczy chłopców, dyskretnie wytrzeć chusteczką resztki niestrawionego tortu. A co najciekawsze - mamy wydają się nie dostrzegać, że tuż przy nich kilkunastoosobowa banda kilkulatków robi to, za co ich starsi koledzy mają przymusowe spotkanie z przedstawicielem władzy.
Oprócz zamachu na słuch, smak i zapach osoby wybierające się na kinderbal muszą liczyć się z atrakcjami w postaci obecności matek małych potworów, które swoje koszmarne dzieci z chęcią wpuszczają w grupę rówieśników, licząc podstępnie na to, że dzieci same się pozabijają. Przeżyciem może być również spotkanie z typem "mamuśki" ochoczo dzielącej się przeżyciami własnego macierzyństwa (obowiązkowo popartymi bogatym materiałem fotograficznym).
Jednak matki, które bohatersko przetrwają całą imprezę czeka wielka nagroda - absolutne szczęście w oczach własnych dzieci, które dzierżąc w łapkach podprowadzony imprezowy balonik grzecznie wracają do domu i natychmiast idą spać. A wtedy może się zacząć impreza ich mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz