12 marca 2012

Falstart

Ważna wskazówka dla podróżujących z dziećmi: zanim zaczniecie toczyć boje z rodziną o to, czy kraje ościenne w stosunku do tych gdzie toczy się wojna, są dobrym kierunkiem dla matki z pół i trzyletnim dzieckiem, zanim zaczniecie tłumaczyć, że naprawdę z plecakiem i dwójką dzieci można jeździć na krzywy ryj, zanim zaczniecie się niepokoić, czy uda się w ciągu dwóch dni skompletować ekwipunek...pamiętajcie, żeby wyrobić nieletnim paszporty. To upraszcza. Naprawdę.

Miejska Mama zapomniała. To było bolesne.

Kiedy za oknem ściera, zamiast obiecywanej wiosny, a w domu Wietnam skrzyżowany z Kambodżą i Zatoką Perską wypiera sielankę rodzinną, najlepszym rozwiązaniem jest podróż. Przepis jest prosty: bierzesz dzieci pod pachę, plecak na plecy, wózek przewiązujesz chustą i w drogę. Problemy zaczynają się tuż za drzwiami, kiedy trzeba się zdecydować, w którą stronę skierować kroki. Świat jest wielki, możliwości wiele, powody, żeby się w nim zgubić mogą być rozmaite. Miejska Mama wiedziała tylko że:

  • potrzebne jest jej słonce, dużo słońca
  • głód przygody raczej nie zatrzyma jej w klaustrofobicznym kurorcie
  • chojraczyć też nie można, bo Idealny Tata jest Idealnym Pracownikiem i tym razem plecak zamienia na teczkę
  • nie jest to główna wyprawa roku, więc oskubać się nie można

Tańcząc po mapie w miarę bliskiego Świata Miejska Mama raz stawała na Jordanii, kręciła piruety po Maroku, tupała w południowej Hiszpanii, skakała po Izraelu, Libanie i okolicach. I tu kusi, i tam nęci. Czas płynął nieubłaganie, bo i było go mało na decyzje i niezbędne zakupy (kupowanie trampek dla dzieci na przedwiośniu jest dość irytujące, kiedy ma się na to trzy dni). Godzina zero niemal tuż tuż, klawiatura aż paruje od wystukiwania nazw miast, państw, linii lotniczych, cyfr na kalkulatorze. I kiedy Miejska Mama była już naprawdę nieszczęśliwie rozdarta między rozsądkiem matki a potrzebą własną Idealny Tata zadał cichutko pytanie:

- A Młoda to paszportu nie potrzebuje...? - i było po temacie.

Obecnie Młody śpi w SWOIM łóżeczku. MŁODA śpi w SWOIM koszyczku. Miejska Mama siedzi przy SWOIM stole. I jeszcze to trochę potrwa, aż wydział paszportów wyda upragnione dokumenty.

1 komentarz:

  1. Póki wędrujemy po Unii, nie wyrabiamy paszportu, bo tylko na rok i kosztuje. Zamiast niego dziecię ma dowód osobisty, który niejednego urzędnika wprawiał w osłupienie :)

    OdpowiedzUsuń