07 listopada 2010

Rodzicielskie rozstaje

W ostatnich dniach Miejska Mama coraz częściej dochodzi do wniosku, że jednym z najlepszych testów na rodzicielstwo jest podróżowanie z własnym dzieckiem. I nie chodzi tu o rodzicielstwo w kontekście idealnego taty lub mamy, tylko o rodzicielstwo jako układ ja-mój partner- dziecko.

Pojawienie się na świecie Młodego przewróciło życie Miejskiej Mamy do góry nogami. Wrażenia jak z uderzenia w ścianę rozpędzonym samochodem. Było tak a jest tak, i mimo że zderzenie zostało przerobione w teorii i tak bolało. Rekonwalescencja i przełamanie traumy wypadkowej trwało kilka miesięcy i Miejska Mama znów mogła siąść za kierownicą swojego życiowego auta. Ale już ostrożniej zaczęła wjeżdżać na skrzyżowania, uznała, że kolor czerwony jednak coś znaczy i ze wyprzedzanie na trzeciego na zakręcie nie jest najlepszym pomysłem. Chwilę można poczekać.

Niestety, szok wypadkowy wychodzi dalej. Miejska Mama cały czas musi się uczyć prowadzić na nowo. Tak było z wakacjami. Te pierwsze, dzieciate cała rodzina grzecznie spędziła nad rodzimym morzem. Cicho, spokojnie, fale i wiatry kołyszą do snu, wszystko swojskie i bezpieczne. Nuuuuuuda. Niestety, Miejska Mama kiedy mamą jeszcze nie była lubiła się szwendać i nawet bóle porodowe z głowy jej tej pasji nie wybiły. Dlaczego ma się wyrzec czegoś, co w stanie bezdzietnym było jedną z treści jej życia?

Kiedy Młody miał ledwo skończony rok został brutalnie porwany pociągiem do zachodniej stolicy, co zniósł zadziwiająco dobrze. Ale Miejską Mamę nadal nosiło, bo za krótko, za blisko, za swojsko. Wreszcie wymarzone wakacje. Rodzinka kontynuuje obraną wcześniej zasadę że jak wszyscy to wszyscy i Młody też. Najlepiej mu będzie z rodzicami, rodzicom zresztą też nie w smak było zostawienie syna na tak długo. Ale gdzie jechać, żeby Młody był bezpieczny i radosny a rodzice spełnieni i odkręceni? Tu malaria a tam denga, bliżej mekka terrorystów, wyspy pod popiołem, albo pustynne cepeliady. I tak źle i tak nie dobrze. Trudno dogodzić wszystkim, a zwłaszcza bliskim, którzy na pierwszą daleką podróż Młodego będą patrzeć przez pryzmat sensacyjnych wiadomości w prasie i telewizji. Uffff – jak nie zostać nieodpowiedzialnym rodzicem i nie skazać się na frustrację i myślenie o dziecku jako „kuli u nogi”?

Miejska Mama z Idealnym Tatą wciąż się głowią i czekają – a nuż pojawi się jakiś znak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz