29 czerwca 2009

Entuzjastki laktacyjne


Karmienie piersią to najpiękniejsze przeżycie, prawdziwe spełnienie się matki, która może dać to co najlepsze swojemu dziecku – tyle teorii. Do tego cukierkowy obrazek mamy z pięknym biustem karmiącej w błogim spokoju swoje niemowlę. Nic o obgryzionych do krwi sutkach, dietowym terrorze co wolno mamie karmiącej a czego brońbożeniebo muzaszkodziszialergiagotowa, żadnej wzmianki o dzieciach niejadkach, dzieciach przy których podczas karmienia nie można rozmawiać, oddychać, żeby się maleństwa nie rozkojarzyły. Propagatorzy mlecznych matek nie wspominają o frustracji rodzącej się z brakiem pokarmu, a piersiach wyschniętych ze stresu i męczenia i o tym, jak matka, która naczyta się takich entuzjastów laktacyjnych, będzie się czuła – niemal jak morderczyni. Karmienie dziecka mlekiem modyfikowanym to prawdziwa zbrodnia, przestępstwo wynikające z podłego, egoistycznego charakteru matki, której karmić się po prostu nie chce, bo boi się brzydko wyglądać w bikini.
Miejska Mama była nędzną matką, bo nawet heroiczne podawanie dziecku poobgryzanych piersi nie wypełniło ich mlekiem. Miejska Mama była totalnie zrezygnowana po przeczytaniu edukacyjnych artykułów dla idealnych matek, wysłuchaniu wyrzutów, pretensji i wskazań (zresztą sprzecznych ze sobą) entuzjastek laktacyjnych w poradniach, kiedy produkcję pokarmu nadal można było rozliczać na krople. I pewnie by Młody, biedaczek, z głodu umarł, gdyby nie Matka Matki co to bez wahania dziecko sztucznym mlekiem napoiła, córkę wydoiła, entuzjastki zwyzywała. Po tygodniu Młody rzucił sztuczne mieszanki i rozsmakował się w matczynej piersi, która w międzyczasie w cudowny sposób się napełniła, a nawet przepełniła zalewając wszystko naokoło.

2 komentarze:

  1. Nic a nic nie mówi się o problemach z karmieniem - ciekawe czemu?
    Przy pierwszym dziecku wytrwałam tylko miesiąc, przy drugim trochę dłużej bo trzy miesiące. Na butekce ze sztucznym mlekiem dziecko też będze żyło i miało się bardzo dobrze :-) Jak w przypadku moich dzieci :-o

    OdpowiedzUsuń
  2. och tak - karmienie to bajka, łatwizna i powołanie... przychodzi naturalnie i w ogóle. początki karmienia wspominam jako koszmar - ból, krew i nawały. i jedyne rady "życzliwych" to - zagryź zęby i karm, bo inaczej dziecko będzie gorsze i głupsze... ta, jasne. karmię już 10 miesięcy, ale rozumiem każdą kobietę, która wybrała mleko modyfikowane! dan.

    OdpowiedzUsuń