02 września 2012

Miejska skołowana

Niebieski kwadrat a na nim postać na wózku – wiadomo – niepełnosprawny. Ale rzadko kto wie, że niepełnosprawny oznacza nie tylko osobę dotkniętą przez los chorobą, ofiarę wypadku, inwalidę ale również „skołowanych” rodziców, czyli takich co pchają wózek przed sobą. Na zachodzie całą grupę określa się  mianem PRM (People Reduced Mobility) i stara się przystosować otoczenie co by bardziej przyjazne im było. Warszawa też próbuje. Ale powoli i z różnym skutkiem.
Okolice Mostu Poniatowskiego. Z jednej strony rzeka, z drugiej Powiśle. Pośrodku ruchliwa trasa. Intrygujące widoki, ciekawa architektura i wspaniała rozrywka dla osób ze specyficznym poczuciem humoru. Kto nie ma niech nie idzie, bo się zapłacze. 
Kładka za kładką. Przy kładce windy brak – zdarza się. Ale...jakiś wyjątkowo przemyślny wykonawca dla wygody „skołowanych” umieścił na schodach szyny-prowadnice, po których wózek ma się toczyć. W teorii. Miejska Mama wózki miała dwa (bo i Idealnego Tatę ze sobą wzięła, więc było komu popychać): spacerówkę i parasolkę. Na szyny nie wjechał żaden. Spacerówka nie mieściła się rozstawem kół a rączka od wózka zahaczała o poręcz schodów. Parasolka ma za szerokie kółka. Oba wózki standardowe, renomowanych firm. Oba można masowo podziwiać na ulicach stolicy. Trzeba wyjątkowej głupoty, żeby wymyślić takie rozwiązanie.
Oczywiście, Miejska Mama nie miała by żadnych pretensji, gdyby z całą „skołowaną” rodziną wlazła w jakieś dzikie ostępy. Ale skąd – za nią i przed nią pomykali ojcowie niosąc swoje wózki na głowie, plecach, ciągnąc je sapiąc, klnąc i podobnie jak Miejska Mama zastanawiając się nad IQ osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz