Niebieski kwadrat a na nim postać na
wózku – wiadomo – niepełnosprawny. Ale rzadko kto wie, że
niepełnosprawny oznacza nie tylko osobę dotkniętą przez los
chorobą, ofiarę wypadku, inwalidę ale również „skołowanych”
rodziców, czyli takich co pchają wózek przed sobą. Na zachodzie całą grupę określa się mianem PRM (People Reduced Mobility) i stara się przystosować otoczenie co by bardziej przyjazne im było. Warszawa też próbuje. Ale powoli i z różnym skutkiem.
Okolice Mostu Poniatowskiego. Z jednej strony rzeka, z drugiej Powiśle. Pośrodku ruchliwa trasa. Intrygujące widoki, ciekawa architektura i wspaniała rozrywka dla osób ze
specyficznym poczuciem humoru. Kto nie ma niech nie idzie, bo się
zapłacze.
Kładka za kładką. Przy kładce windy brak – zdarza
się. Ale...jakiś wyjątkowo przemyślny wykonawca dla wygody „skołowanych” umieścił na schodach szyny-prowadnice, po
których wózek ma się toczyć. W teorii. Miejska Mama wózki miała
dwa (bo i Idealnego Tatę ze sobą wzięła, więc było komu
popychać): spacerówkę i parasolkę. Na szyny nie wjechał żaden.
Spacerówka nie mieściła się rozstawem kół a rączka od wózka
zahaczała o poręcz schodów. Parasolka ma za szerokie kółka. Oba
wózki standardowe, renomowanych firm. Oba można masowo podziwiać
na ulicach stolicy. Trzeba wyjątkowej głupoty, żeby wymyślić
takie rozwiązanie.
Oczywiście, Miejska Mama nie miała by
żadnych pretensji, gdyby z całą „skołowaną” rodziną wlazła
w jakieś dzikie ostępy. Ale skąd – za nią i przed nią pomykali
ojcowie niosąc swoje wózki na głowie, plecach, ciągnąc je
sapiąc, klnąc i podobnie jak Miejska Mama zastanawiając się nad
IQ osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz