07 kwietnia 2011

Rodzicielska huśtawka

Kto raz kupował mieszkanie na kredyt, a już zwłaszcza w obcej walucie, ten doskonale to zrozumie:
Bierzesz, kiedy kurs korzystny, a praca pewna. Spłacasz nawet kilkadziesiąt lat. Raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze do przodu. Kolejno masz balkon, przedpokój, łazienkę, pokój, salon...i tak dalej. Ale są chwile kiedy nerwowo patrzysz na kurs waluty i zastanawiasz się, czy może być jeszcze gorzej.
Dokładnie tak samo jest z rodzicielstwem. Tak zwani „dojrzali”, „świadomi”, „odpowiedzialni” przyszli rodzice z decyzją o dziecku czekają: na ślub, na mieszkanie, na moment, kiedy się wyszaleją, kiedy pensja będzie miała odpowiednią liczbę cyfr a stanowisko w pracy wystarczająco dużo okien i wypasiony ekspres do kawy. Są na samym szczycie. Młodzi, piękni i zamożni. Cały świat leży u ich stóp.
Ciąża to kolejny sukces. Czas marzeń i planowania i dumnego obnoszenia brzucha. Raz lepiej raz gorzej, ale pensja jest, samopoczucie nie najgorsze. Szczęścia dopełnia udany poród. Jest dobrze.
Macierzyński pędzi z prędkością światła zostawiając za sobą stertę zużytych pieluszek. Bywa trudno, ale wiadomo – dziecko bywa uciążliwe. Ale prawdziwe problemy zaczynają się kiedy o rodzicach, a zwłaszcza o matkach, przypomina sobie społeczeństwo, stawiając przed wyborem praca albo wychowawczy.
Dla większości rodzin oznacza to albo posiłkowanie się nianiami, babciami i żłobkami, maraton dziecko-praca-dziecko plus nadrabianie spraw rodzinnych i domowych w weekendy, albo jedna pensję mniej i brak stabilizacji finansowej. Tak czy inaczej – jest ciężko.
Ale tylko przez chwilę, bo o rodzinie znów przypomina sobie społeczeństwo, które wyciąga łapy po dzieci w wieku przedszkolnym. Znów dwie pensje, spokojniejsze tempo życia, starsze, bardziej samowystarczalne dzieci. Wracają dawne przyjemności, odradzają się uśpione przez kilka lat cele. Jest dobrze.
Wraz z grubością portfela i wydłużaniem się smyczy łączącej dziecko z rodzicem rosną apetyty – na podróże, zakupy, domy, inwestycje w siebie. Do czasu, kiedy dziecko zaczyna powoli wchodzić w dorosłe życie i potrzebuje supportu. Nie jest źle, ale może być nieciekawie. Zresztą zdrowie nie zawsze już to, a konkurencja w zawodzie coraz młodsza. Z samopoczuciem bywa różnie.
Paradoksalnie najbardziej oczekiwany moment w życiu rodzica może być tym najtrudniejszym – dziecko odchodzi i co dalej? Wszystko w rękach mamy i taty, zależnie jak sobie do tego czasu życie poukładali. Zakładając podejście zdroworozsądkowe w najgorszym razie zyskują wolny pokój i dodatkowe pieniądze, więc znów jest za co spełniać swoje marzenia. A tymczasem dzieci się mnożą, rozwijają, spełniają swoje cele – aż miło popatrzeć.
Miejska Mama lubi patrzeć na rodzicielstwo z tej perspektywy. Zwłaszcza jak ma gorszy dzień, albo kiedy życiowa waluta jest niestabilna. Prędzej czy później będzie lepiej. Tylko teraz, przez krótka chwilę, trzeba zacisnąć pasa. Opłaci się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz