Przychodzi taki smutny dzień w życiu
rodzica, a zwłaszcza matki, że zauważa co dziecko zrobiło z jego
ciałem. Brzuszek, który miał zniknąć po porodzie, ma się jak
najlepiej. Fałda tu, falda tam, ziemista cera, wory pod oczami. Ot
Matka Polka w całej okazałości. Ojciec Polak też nieświeży, i z
lekka obły – dziewięć miesięcy wspierania małżonki w
zachciankach kulinarnych robi swoje. Plus kolejne kilkaset dni
zarwanych nocy i stresu około noworodkowego. Efekt – oczywisty.
No więc ta Matka Polka z Mężem
Polakiem, w wyniku:
- dyskomfortu własnego
- marudzenia bliskich
- nagonki medialnej (seksi mamy i inne fit faszystki)
zaczyna walczyć o mniejszy rozmiar i
zdrowy wygląd. Jeśli dysponuje tylko odpowiednimi funduszami,
sposobów na mniej lub bardziej przyjemne odzyskiwanie sylwetki, ma
bez liku. Decydując się na zajęcia poza domem zyskuje dodatkowo
masaż psychiczny w postaci czasu bez dzieci. Same plusy.
Jednak, co, jeśli z takich czy innych
powodów rodzic, zwłaszcza ten domowy, skazany jest na walkę o
nadmiar jednostek miary w warunkach domowych, a w dodatku w towarzystwie nieletnich?
Miejska Mama postanowiła prześledzić
ten problem doświadczalnie, na własnym ciele.
Początki były zachęcające.
Wystarczyło przeczesać internet, wypytać znajome matki, które
mimo że prowadzą domowe przedszkole nadal mogą brać udział w
sesjach reklamowych. Może nie koniecznie jako modelki Victoria's
Secret ale zawsze można je pod kampanię Dove podciągnąć.
Następnie Miejska Mama nocami, po
uśpieniu obu potworów, zanurzała się lekturze poradników fit i
ze zdziwieniem, a czasem przerażeniem podglądała na you tube do
czego ludzie są zdolni w walce o ucieleśnienie kanonów piękna.
Zdrowy rozsądek i oszczędność czasu
pomogły wybrać odpowiedni dla etatowego rodzica zestaw ćwiczeń. I
się zaczęło!
Pierwszego dnia poszło łatwo. Gorzej
nocą, kiedy Miejska Mama zdała sobie sprawę, że istnieją pewne
mięśnie, o których dawno zapomniała. Drugiego dnia poranne
ćwiczenia zmieniły się w sesję wieczorną – bo dzięki temu
ćwiczyć może też Idealny Tata. Nie ćwiczył. W oczekiwaniu na
rozciąganie mięśni Miejska Mama zasnęła na kanapie. Zmęczenie
wzięło górę nad ambicjami. Trzeciego dnia, wróciła koncepcja
ćwiczeń porannych. I tu pojawiło się małe utrudnienie. Młoda,
słusznie przekonana, że omija ja jakaś niezła zabawa,
zaprotestowała przeciwko porannej drzemce. Będzie ćwiczyć z
mamusią. I od tej pory Miejska Mama katuje ciało z przeszczęśliwą
córką siedzącą jej na brzuchu. Da się? A jak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz