18 sierpnia 2010

Wakacyjne powroty

Lato ucięło jak nożem. Było gorąco, nieznośnie upalnie i w ciągu jednej nocy zapanowały jesienne sentymenty. I dobrze się stało, bo przynajmniej człowiek odzyska energię życiową.
Wakacje dobiegają końca a z nimi wraca z jednej strony codzienna rutyna, którą rekompensuje rozpoczęcie roku szkolnego na wszystkich poziomach od żłobka począwszy. Matki, które mnożyły się i wychodziły z siebie, żeby zagospodarować czas swoim nieletnim pociechom wreszcie będą mogły odetchnąć. Przez kilka godzin dziennie to opiekunki, wychowawczynie, nauczycielki – a nie one, będą się użerały z ich dziećmi. Odzyskany czas mamy etatowe poświęcą zapewne najpierw na odpoczynek, potem na ogarniecie po letniego domu, a na koniec – na codzienną pracę.
Mamy pracujące też nie powinny narzekać. Niby ich podopieczni wracają stęsknieni i rozwydrzeni do ukochanych rodziców, ale zanim się dzieci wyściska, wypyta, wypierze i doszoruje 1 września wyssie je wszystkie z domu na długie godziny. Trzeba będzie co prawda pamiętać, żeby lodówka była pełna i uwzględnić nagle pojawiające się korki na ulicach, ale za to człowiek tak tęsknić nie będzie, odpadną nerwy co ukochany synek czy córeczka powiedziała, bądź zrobiła swoim wakacyjnym opiekunom, albo oni dziecku.
Odetchną dziadkowie, wakacyjni wujkowie, ci prawdziwi i przyszywani, do których wywieziono na długie miesiące rzesze miejskich dzieci. Przez kolejnych dziesięć miesięcy zdążą wymazać z pamięci gorsze momenty i znów będzie można w ich ramiona wepchnąć ukochane potomstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz