21 czerwca 2010

Kurs na samobójcę

Dzieci w pakiecie startowym mają nieśmiertelność – coś jest w tym stwierdzeniu, bo chyba żaden dorosły człowiek nie byłby w stanie przeżyć tak licznych zranień i stłuczeń, jakie serwuje dzień w dzień swojej matce niemal każdy osesek. Młody nie jest tu wyjątkiem. Salto na łeb, na szyję z krzesła kuchennego na podłogę, skok z biurka, rajd po schodach głową w dół – to tylko mała próbka z jego samobójczego dossier. W każdym razie ten nieśmiertelny pakiet kończy się gdzieś w granicach osiągnięcia pełnoletności, o czym większość dorosłych mężczyzn jakoś nie chce pamiętać, więc po fakcie chodzą i użalają się, że boli, ale o tym kiedy indziej.

Ojcowie, pewni niezniszczalności swoich dzieci, a zwłaszcza synów, pozwalają im na rzeczy głupie i niebezpieczne, żeby nie powiedzieć wręcz – durne i prowadzące do kalectwa. Ale tatuś jest fajny, bo pozwala zjeżdżać ze zjeżdżalni głową w dół, tak że dziecku szczęka wbija się w tartanową nawierzchnię. Beztroski ojciec nie wyprzedza radosnej twórczości dzieciarni, która zaciekle testuje odporność własną na zniszczenia. Biedne matki, pomijając możliwość spędzenia upojnych godzin na izbie przyjęć, po ojcowskich zabawach z dziećmi ma pełne ręce roboty i zagwozdkę – jak wytłumaczyć dzieciom, nie narażając ojcowskiego autorytetu, że tak jak przy tatusiu normalnie robić nie należy. Problem to poważny, bo często i szeroko dyskutowany na placach zabaw.

Wygląda to zwykle tak: weekendowy tatuś w wydaniu, a jakże, Idealnego Taty, spuszcza Młodego ze zjeżdżalni „na śledzia”. Młody szczęśliwie w ostatniej chwili ocala zęby. Niby to tylko mleczaki, ale zawsze byłoby szkoda. Miejska Mama interweniuje. Idealny Tata obrusza się, że żona osłabia wizerunek ojca. Stojąca obok inna mama kąśliwie stwierdza, że „ojcowie tak zawsze - pobawią się w dobrych tatusiów przez weekend, ale to nie oni później przez tydzień muszą się użerać z rozbrykanymi dziećmi”. Miejska Mama chichocze, za co Idealny Tata gromi ją wzrokiem i stwierdza, że jak ją tak to bawi, to się sama dzieckiem zajmować może. Młody rechoce, Miejska Mama usiłuje nie parskać ze śmiechu, matki się rozkręcają. Każda ma historię o genialnych pomysłach ojca jej dzieci na rozrywki rodzinne i iloma szwami o się skończyło. Jedno jest pocieszające – wszystkie dzieci przeżyły, choć na zdrowy rozum nie powinny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz