07 lutego 2013

Miejska Mama w podróży

 
Wie ktoś może, gdzie by tu czador nabyć? Taki śliczny, w błękitnym kolorze. A do tego kulę u nogi z najnowszej kolekcji - stylową, elegancką na piękniusiej bransolecie co się nie za bardzo będzie wpijać w nogę. Przyda się jak nic, bo jak Miejska Mama została ostatnio kolejny raz pouczona, że baba ma siedzieć w domu. A baba dzieciata to już mus.

Miejska Mama miała zawsze silne przekonanie, że z dziećmi można naprawdę wiele. Że pierwszy raz wyjście poza dotychczasowy komfort boli, ale potem jest już łatwiej. Zapewne jak wiele innych matek
Miejska Mama drżała myśląc o przejeździe przez miasto komunikacją miejską z dzieckiem pierwszym, a tym bardziej z dwójką. Potem już się przestała bać. Tak samo jak wyjść do kina, restauracji, lekarzy, sklepów, czy gdzie tylko iść trzeba a nie zawsze jest z kim zostawić dziecko. Nie żeby to było zaraz miłe i przyjemne, ale się da. 

Kiedy na horyzoncie pojawiło się widmo samotnej podróży koleją regionalną z wielkim plecakiem, wózkiem, sankami, dwójką dzieci i zaspami śniegu wokół Miejska Mama złapała lekkiego cykora ale i
poczuła przyjemne mrowienie w brzuchu - nowe wyzwanie! Wreszcie nadszedł dzień, kiedy objuczona niczym wielbłąd ruszyła ze swoją karawaną w świat. Pokonała autobus, metro (jedyne co to windy na
stacji nie ma, bo po co), niezbyt przyjazny dworzec kolejowy i niebotycznie wysokie wejście do wagonu. Zgodnie z zasadą - nie licz na domyślność tłumu, wyznacz swoich bohaterów -  z pomocą połowy pociągu
wtaszczyła cały majdan do środka i pękając z dumy zasiadła na kolejowym siedzeniu. Świat należał do niej. Przynajmniej do chwili gdy nieznajomy kilkudziesięcioletni mężczyzna siedzący obok nie wyjrzał zza gazety.

- Gdzie Pani ma męża? Nawet pijak by własnej żony samej z dziećmi w taką podróż nie wypuścił - na potwierdzenie wagi swoich słów mężczyzna pociągnął łyk piwa - I pani chce z takim być? Z pasożytem takim? Dzieci se zrobił i się nie zajmuje, łajdak jeden! Że sama chciała?! Kobiety to takie głupie są dzisiaj. To niech sobie pani jeszcze kilkoro zrobi i se jeździ! O dzieci to trzeba dbać, a nie się szlajać. Mocnych wrażeń się pani zachciewa? Że wyjeżdżała i że się da? A w domu to na tyłku siedzieć nie usiedzi? Ja syna miałem i pilnowałem, żeby baba mi w domu siedziała. A teraz, niewdzięcznik się do mnie nie odzywa. Zobaczy pani, pani tez tak będzie miała!- przez kolejne stacje niestrudzenie głosił mądre słowa.

Miejska Mama poczuła się pouczona. Podziękowała uprzejmie za mądre słowa, wszak mężczyzna był sporo starszy i jak widać wiele w życiu doświadczył - najwyraźniej na własną prośbę. Poza tym wreszcie mogła uciec od  nawiedzonego misjonarza. Jej podróż dobiegła końca.  Mniej wyrozumiała była pozostała część wagonu, która postanowiła natręta zlinczować.
 
Że też zawsze tacy na Miejską Mamę trafią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz