15 października 2009

Tematy tabu

Mamine światy bywają różne: heroiczne, uduchowione, banalne, rozpaczliwe - zależy komu co w duszy gra i jakie się trafiło dziecko na loterii życia. Jak wiele by ich nie dzieliło, jedno z pewnością łączy - ciche mamine grzeszki, niechciejstwa, przymykanie oczu, gdzie ich przymykać nie wolno, bo za nimi rozpasanie i degrengolada. I nie chodzi bynajmniej o przestępstwa wobec dzieci, ale ciosy samobójcze, które na dłuższą metę mogą mamom niezłych kłopotów narobić.
Oto wstępna listwa maminych przewinień:

1. Ekonomiczne podjadanie
Nic nie boli tak matki jak marnowanie czasu, pieniędzy, a przede wszystkim jedzenia. Więc skrupulatna mama dojada pól miseczki niedojedzonej przez grymaśnika kaszki, ćwiartkę obślinionego banana, chrupek co upadł też nie może się zmarnować, a lekko chłodny obiadek nie wygląda tak źle. No bo się zmarnuje. I w ten oto troskliwy sposób matka, dziewczęca macierz, co dopiero z trudem pozbyła się po ciążowego bebecha, rośnie, może nie w oczach,ale w biodrach z pewnością. Przyrost wagi matczynej może zawstydzić niejednego oseska. Dowody można znaleźć w niejednej piaskownicy.Uwaga,zdarza się opcja ojcowska.

2. Więzień z wyboru
Nic tak nie zamyka matki na świat, jak ona sama. Nie ma mowy, żeby wyjść z domu, przecież maluszek się przeziębi, zakazi, złapie złe spojrzenie albo co. Jutro wyjdzie, za tydzień, najpóźniej w przyszłym roku. Zresztą była u mamusi i na spacerze. Ba, nawet sklep odwiedziła. Dziecko rośnie i maminy lęk również. Cegły w cudowny sposób obrastają mieszkanie, drzwi coraz trudniej otworzyć, a koleżanki do domu nie wpuści, bo przecież za brudno, a przy dziecku posprzątać nie może, bo jak. Szczęście jak sytuacja ekonomiczna taką mamę z domu wygna, ale jak nie...jak królewna z wieży, zestarzeje się i zupełnie zdziczeje czekając lepszych czasów.

3. Menel couture
Fakt - styl zmienia się z przyjściem na świat dziecka. Nie da się ukryć, że w tiulowej bluzeczce, dopasowanej spódnicy i szpilkach nieco trudno tarzać się z potomstwem na ziemi, czy wyciągać je na spacerze z kałuży. Nic więc dziwnego, że szafa mamina ulega lekkiej metamorfozie. Ale i w tej sferze życia mama może przedobrzyć. No bo po co się ubierać, prasować, czesać, malować? No dla kogo? Męża dniami nie widać, a w domu latająca kaszka, soczek opadowy, lewitujący banan. Wszędzie - od kanapy po zasłony, o kuchni nie wspominając. Wiec się mama meneli. Zamiast się dopieścić, popatrzeć na fajną kobietę z lustra, pokazać się światu i potomstwu, co mama potrafi, menelmama się chowa w wytartych, workowatych ciuchach.

4. Stracone lata
Czas przy dziecku ponoć szybko płynie. Miejska Mama nie potwierdza, nie zaprzecza, bo za świeża jeszcze. Zresztą wszystko zależy od punktu odniesienia. A tenże strasznie się odkształca przez pryzmat macierzyństwa. Nagle wszytko urasta do rangi problemu. No po prostu się nie da! Nie ma mowy, co by udało się zrobić coś dla siebie, zacząć, czy chociaż poszukać czegoś nowego. Jakiś kursik, korepetycje, nowa pasja. Gdzie? Jak? Przy dzieciach? A zresztą, najstarszemu nie da się, no bo nie możliwe, znaleźć właściwego przedszkola. I co to będzie. Jak on za młodu z językami obcymi nie zacznie, no to matury nie zda jak nic. I znów wakacje nieudane ale co zrobić, no po prostu się nie da, wiadomo dzieci. Zostaje wypad na działkę, lub co najwyżej morze w sierpniu czy w lipcu wśród ryczących drewnianych bud. No bo jak? Samolotem? Do znajomych? Za granicę? Pod namiot? I frustruje się matka, biczuje sama, krzyżuje codziennie. A lata z dzieckiem lecą, a z nimi stracone szansy i poszarpane nerwy.


Tyle, z tego co Miejskiej Mamie zdarza się zobaczyć u siebie i wokół siebie. Jakieś inne propozycje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz