10 września 2009

Pilnowaczkę/niainę zatrudnię

Ile kosztuje zdrowie, szczęście, rozwój dziecka? W stolicy nawet kilkanaście złotych. Na prowincji taniej - można znaleźć oferty już za pięć złotych. Tyle życzą sobie za godzinę doglądania dzieci studentki bez pleców i dorabiające do jałmużny z ZUSu emerytki, których liczne oferty rozwieszone są na okolicznych słupach i przystankach. Kompetencje? Niektóre wychowały swoje dzieci, jedne lepiej, inne gorzej. Część z nich miała młodsze rodzeństwo. Ale generalnie zbyt dużego doświadczenia raczej nie należy oczekiwać, skoro według portalu niania.pl statystyczna niania to 28 letnia kobieta , z dwu letnim stażem nianiowej pracy , która przez siedem godzin dziennie wypracowuje sobie 1700 zł miesięcznie.
Żeby zostać nianią nad Wisłą wystarczy mieć zapał, lub determinację,wolny czas i mieszkać w pobliżu dużej aglomeracji, gdzie żyją zdesperowane matki które chcą pogodzić pracę z macierzyństwem, albo szukają choć chwili przerwy w dwudziestoczterogodzinnej pracy mamy. Efekty można oglądać na ulicach i placach zabaw, albo wysłuchiwać lamentów znajomych. Miejska Mama ze zgrozą mija jordanki w których dzieci biegają samopas, a w tym czasie ich kilkudziesięcioletnie towarzyszki zabaw siedzą na ławkach pokazując sobie na wzajem zdjęcia wnuków. Świata poza nimi nie widza, i byłyby siedziały szczęśliwie oglądając tysięczne odcinki historii pięknych i bogatych, ale dorywczo pracują u jakiejś ambitnej zawodowo mamy, co by zyskać środki na prezenty dla wnucząt. Siostra zgrzyta zębami nad niania - parowozem: taszczy toto przed soba wózek z podopiecznym wydychając na niego kłęby papierosowego dymu. Są nianie, które uśmiechnięte i przekonywujące odbierają dzieci z rąk rodziców, powtarzając jak mantrę zalecenia pracodawców, po czym łamią zasady kierując się własna wygodą. I najlepsze: nianie niesłowne, nianie spekulantki. Miejska Mama nie raz słyszała historie o opiekunkach, które w ostatniej chwili, lub ledwie po krótkim okresie czasu giną bez śladu. U jednej znajomej niania pojawiła się raz. Następnego dnia zadzwoniła żeby poinformować że "nie tego się spodziewała" i zostawiła rodziców na lodzie.
Problem właśnie w wyobrażeniach. Polska niania, według badan najczęściej studentka, ma mglistą wersję o macierzyństwie: pobawić się w piaskownicy, przytulić, wyprowadzić na spacer, nakarmić tym co zostawią właściciele. I fajrant. Młode nianie, zazwyczaj jeszcze bezdzietne, chowały się bez kontaktu z Przerażającym Dwulatkiem, Pytalskim Półtaroroczniakiem, czy Niespełnarocznym Niechodem, co chodzić by chciał, ale mu nie wychodzi, tak jak sięganie po tonacomawtejchwliochotęacojestpozajegozasięgiem. Może być zatem dla nich szokiem skala ryku jaki może wydać z siebie taki mały człowiek, siłą jego małych rączek i umiejętność (zwłaszcza auto) destrukcji.
W Polsce nie przyjęło się wymaganie od niań przejścia odpowiednich szkoleń, legitymowania się odpowiednimi zaświadczeniami czy choćby obecności w ogólnodostępnych rejestrach. Niania ma być tania i bezproblemowa - w zasadzie nie niania a pilnowaczka, wyciszenie wrzutów sumienia zapracowanych rodziców, często pozbawionych możliwości upchnięcia swoich pociech w przedszkolach czy żłobkach. Na nic więc zdają się rządowe próby wprowadzenia ulg podatkowych dla rodziców zatrudniających opiekunów dla swoich dzieci (lepiej by zrboił zwiększając liczbę miejsc w przedszkolach i żłobkach). Polskie nianie działają w szarej strefie, gdzie im dobrze. Nie ma zbyt dużych wymagań, nie ma podatków, nie ma nadzoru. A jak się nie podoba, to dowidzenia. Klient się zawsze znajdzie.
Tymczasem na świecie już się nauczyli, jak pogodzić potrzeby pracujących matek z matkującymi pracownikami. Na przykład w Wielkiej Brytanii wymaga się ukończenia odpowiedniego kursu, przygotowującego przyszłych opiekunów do pracy. Ze zdziwieniem przekonała się o tym znajoma znajomej, która chowając w Cambridge własną latorośl postanowiła dorabiać opiekując się dziećmi sąsiadów. Żeby móc się spełnić zawodowo musiała udowodnić, że w jej rękach dzieci będą bezpieczne. W Polsce pozostaje zdać się na loterię nianiową, w której główną wygraną jest super niania, prawdziwy skarb dla rodziny (takie na szczęście też się zdarzają - kompetentne, kulturalne i zaangażowane) albo współpraca z inna mamą. Miejska Mama razem z Siostrą wprowadziły system dyżurowy - co jakiś czas podrzucają sobie dzieci, żeby zyskać choć chwilę wolności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz