21 września 2009

Modna mama

- Tata kłuje bo ma brodę - skarżył się Molik matce wskazując na zarośniętego ojca. Po chwili zastanowienia dodał - Tata ma brodę i mama też ma brodę, na kolankach!- Wypowiedź starszej latorośli na dłuższą chwilę zaabsorbowała Siostrę i Szwagra, który zachodzili w głowę o co może chodzić synowi. Po dłuższej chwili znaleźli odpowiedź w postaci nieużywanej maszynki do golenia. Siostrze zrobiło się przykro. Bo nie dość, że czuje się zapyziała spędzając całe dnie opluwana i obsmarkiwana przez własne potomstwo, które nierzadko używa własnej matki jako ręcznika oraz chusteczki higienicznej na raz, to tak wygląda również w oczach własnego dziecka. Nie ona jedna ma problemy, żeby w codziennym pędzie za wiecznie potrzebującymi uwagi dziećmi znaleźć chwilę na pielęgnację swojej kobiecości. Pewna mama obdarzona pięknymi, aczkolwiek niesfornymi włosami całymi tygodniami ich nie myła, bo jej dwójka dzieci i wiecznie nieobecny, zapracowany mąż nie dawali jej szansy na ich wysuszenie. Inna, znana z nienagannego makijażu cienie do powiek zamieniła na cienie pod oczami. Dyrektorka handlowa znanej agencji reklamowej regularnie przed spotkaniami wpada do łazienki, żeby zmyć z bluzek czy żakietów łzy zapłakanego przedszkolaka, który chwilę wcześniej żegnał się z mamą. Z kolei kolekcjonerka butów od roku nie kupiła ani jednej pary, nie licząc wygodnych trampek. Bo i po co. Wózkowe marszobiegi trudno znieść na dwunastocentymetrowym obcasie.
Zastanawiające, skąd biorą się w telewizji czy pismach kobiecych mamy, które wyglądają jak gdyby chwilę wcześniej wyszły z pokazów mody. I to w roli modelek. W dziewiędziesięciudziewięciu procentach to robokopy działające non-stop w stanie wyższego uduchowienia z rozmazanym cud-uśmiechem (ewentualnie niemym przerażeniem w co bardziej drastycznych scenach), bezczelnie szeleszczące najmodniejszymi kreacjami, które nigdy się nie plamią. Tymczasem zwykłe mamy przyzwyczajone są do oślinionych bluzek, utytłanych spodni i spódnic, wymiętych bluz wyciągniętych z bagażnika wózka. Czasem mama codzienna staje się mamą piękną: pachnącą, modną i ponętną, taką w opiętej sukience i na obcasach. Ale to na krótko,
w ramach szczególnej potrzeby. Okoliczne matki Miejskiej Mamy, często kobiety atrakcyjne, do momentu posiadania dziecka defilowały niczym nimfy powabne, kobietki przez duże "K". Potem okres okołociążowy zmienił na jakiś czas ich przyzwyczajenia odzieżowe, poród dodał nieco tu, nieco tam do dziewczęcego dotąd ciała, i ulotne kobietki stały się kobietami, z pilną potrzebą wymienienia garderoby. Ale posiadanie dzieci zweryfikowało ich dotychczasowe potrzeby. Zamiast czółenek - sandał trampkiem wspierany, tuniki, koszulki i wygodne spodnie wyparły zwiewne sukienki i modne kreacje. W szafie zrobiło się jakoś luźniej, ale funkcjonalniej. Wystrzałowa sukienka jest, a owszem, ale czeka na specjalne okazje.
Tak samo zresztą jak wypełniony po brzegi kuferek z kosmetykami. Miejska Mama szybko podpatrzyła u swoich starszych macierzyńskim stażem znajomych, szybkie sposoby na zatuszowanie nieprzespanych nocy, błyskawiczne makijaże i niewyszukane fryzury (czasem, co ważne, nie wymagające nawet rozczesania włosów). Kąpiel zastąpił prysznic między jednym marudzeniem a drugim, a wizyta w salonie kosmetycznym sięgnęła rangi wakacji czy święta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz