08 listopada 2011

Skomplikowana arytmetyka

Miejska Mama była pewna, ze przejście z modelu „dwa plus jeden” na poziom „dwa plus dwa” to kwestia zsumowania. Po prostu: zamiast jednego fotelika – dwa, obok pierwszego łóżeczka – drugie, i kolejny prezent pod choinką. Dwa razy więcej kłopotów, dwa razy więcej radości. Pieniędzy mniej więcej tyle samo, aż do podstawówki. Reasumując – kolejna ciążą i macierzyństwo to nie jest skok na głęboką wodę, lecz pływanie w basenie po torze dla zaawansowanych. Tyle z założeń.
I wtedy na świat przyszła Ona i zaczęła się wyższa matematyka. Z dnia na dzień z dodawania Miejska Mama przeszła na mnożenie, by za chwilę zająć się rachunkami na poziomie potęgowania.
Dzień i noc zlały się w jedno, przestrzeń ograniczyła się niemal zupełnie do kilkudziesięciu metrów . W szczytowym momencie Miejska Mama z Idealnym Tatą nie wiedzieli czy śmiać się czy płakać, kiedy usiłowali z dwójką dzieci wyjść spełnić obywatelski obowiązek. Szamotanina ubikacja-przewijak-kuchnia-ubikacja-garderoba-łazienka ciągneła się przez półtorej godziny w kakofonii dźwięków. Na szczęście koszmar się skończył a w zasadzie został zaakceptowany i przeszedł do porządku dziennego.
Konkluzja: Idealny Tata stwierdził ostatnio, że z posiadaniem dwójki dzieci jest jak z rodzicielstwem w ogóle – to droga w jedną stronę. Nie można sobie tego wyobrazić dopóki się nie przeżyje. A kiedy człowiek jest już mądry, bogatszy w różnego rodzaju doświadczenia, jest już za późno. Oczywiście, można czytać książki, podpatrywać znajomych czy rodzinę, poznać zasady i teorię. Ale tego, co się czuje jako rodzic przez 24 godziny na dobę nie da się wyjaśnić, a z pewnością zrozumieć. I choć za nic nie oddałby nikomu ukochanej córeńki z pobłażaniem myśli o sobie samym jako o zaabsorbowanym ojcu jedynaka. Jakie to było proste! A kiedy Młody wybył na jeden wieczór na nocleg do rodzinki Idealny Tata po ścianach chodził, i nie mógł znaleźć sobie miejsca w „pustym” (on, Miejska Mama i Młoda) mieszkaniu – tyle czasu, tyle możliwości, że nie wiadomo w co ręce włożyć.
Jako matka-recydywistka Miejska Mama wciąż dochodzi do siebie. Dzień za dniem dodaje kolejne dawne przyzwyczajenia i zadania do swojego planu dnia, spychając jak najdalej chaos i dezorganizację powstałą po powiększeniu się rodziny. Tym bardziej dziękuję wszystkim za okazaną cierpliwość i mobilizację do dalszego podpatrywania tego co się wiąże ze słowem „rodzic”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz