17 listopada 2011

Odcinek 2 - Miejska w niedoczasie

Czas to poważny problem w życiu każdego rodzica. Bo nigdy nie jest tyle ile trzeba. Z obserwacji Miejskiej Mamy wynika, że czasu jest zawsze stanowczo za dużo, albo dramatycznie za mało. Za dużo – kiedy pociecha wbrew wszystkim zasadom gry jest aniołem, śpi, samodzielnie się bawi, nie drze się i nie szarpie podczas wychodzenia. Nadmiar bierze się z braku korków, nieobecności pani, co wpisana była z wcześniejszym numerkiem do lekarza, z zaporowej pogody co to zatrzymuje w domu, albo z nieobecności męża, co to powinien być a go nie ma. Czas taki trzeba wytapiać, co nie zawsze jest łatwe, a, co gorsza, trzeba to robić nie myśląc o tym, jak te chwile można by pożytecznie wykorzystać, gdyby się zawczasu o nich wiedziało.
Niedomiar czasu jest bardziej zauważalny, bo boleśnie wiąże się ze stresem, spoceniem, szamotaniną, płaczem (dziecka lub rodzica). Nie mówiąc już o irytacji, złości, rozczarowaniu osób trzecich, które umówiły się z rodzicem. Z brakiem czasu Miejska Mama zna się świetnie, bo Idealny tata zawsze czasu ma nadmiar, i nigdy mu się nie spieszy. Miejska Mama podejrzewa również, że jest jakaś korelacja między liczbą osób a ilością czasu, który pozostaje do dyspozycji. Im więcej mieszkańców tym gorzej.
Dziś na przykład Miejska Mama usiłowała osiągnąć prędkość światła, żeby: wysłać część męska do pracy i przedszkola, żeńską umyć, okiełznać jej wilcze apetyty i potrzeby emocjonalne, ogarnąć pobojowisko, jakie po tym powstało, znaleźć samochód, co to Idealny Tata go porzucił gdzieś pod przedszkolem, bo mu się spieszyło, zrobić zakupy, rozpakować je i Młodą przy okazji, odebrać pocztę i...siąść wreszcie do pisania z kawą w ręku. A to wszystko do godziny jedenastej. Ciąg dalszy dnia zapowiada się podobnie.
Z kolei dzień wcześniej Idealny Tata zbojkotował domowy grafik, przybywając do domu ponad trzy godziny po czasie. Godziny do jego powrotu ciągnęły się wpierw w nieskończoność, dzieci stawały na rzęsach, a gdy wreszcie oba gnomy zaległy pod kołdrami, zrobiło się go zbyt mało, żeby przed powrotem męża móc się wreszcie zająć sobą. I mimo że Miejska Mama głowi się i przyswaja różne techniki organizacyjne, czas wcale nie chce się kroić na miarę, a powinien, bo apetyty na niego wciąż są zbyt wielkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz