26 sierpnia 2009

Tata mamą, czyli ojciec w akcji


Idealny Tata uwielbia swojego synka. To fakt. I prawdą jest również że świata nie widzi poza Miejską Mamą. Bezsprzecznie. Sielanka trwa przez cały tydzień, kiedy Idealny Tata wychodzi z domu żegnany przez żonę z synem na rękach i wraca do krzątającej się przy obiedzie ukochanej z radośnie gaworzącym Młodym. Po wspólnym obiedzie, urozmaiconym wzajemnymi opowieściami o minionym dniu, przygodach, spotkaniach, odkryciach panowie urządzają sobie męski wieczór, dzięki czemu Miejska Mama przez chwilę ma czas dla siebie. Idylla.
Problem zaczyna się kiedy nagromadzone pokłady uczuć ojcowskich zaczynają odciągać Idealnego Tatę od pracy, albo Miejska Mama zdesperowana rolą kobiety domowej, gryząca z rozpaczy ściany, znudzona, zmęczona, bądź po prostu z apetytem na dobrą zabawę, postanawia wyjść. Wówczas przychodzi czas na Dzień Ojców i Synów, przy którym najmroczniejsze koszmary to ledwo bajki dla niegrzecznych dzieci.
Teorię znają wszyscy: matka wychodzi, ojciec zostaje z dzieckiem, listą zadań na nadchodzący dzień, pół dnia, czy ledwie kilka godzin (zależnie od stopnia zaawansowania ojca niecodziennego), stertą rzeczy niezbędnych do przetrwania. I z telefonem. W ostatniej chwili Miejska Mama wygłasza pospieszny instruktarz jak przyrządzić kaszkę i podgrzać zupkę udzielony już na progu. A już po chwili w skowronkach, podskokach, gubiąc po drodze kolczyki, domalowując niemalowane od miesięcy oczy, pośpiesznie ścierając resztki śliny Młodego z bluzki, ukradkiem chowająca grzechotkę głębiej w czeluściach torebki wybiega z domu. Woooolnośśść!!!!!! Woooolnośććć! Cały świat jest piękny. Nie ważne czy wychodne spowodowane jest prozaiczną wizytą w supermarkecie celem zaprowiantowania rodziny, wizytą u lekarza, czy takimi fanaberiami jak godzina wytchnienia na basenie, u kosmetyczki, czy, hedonistyczne chwile spędzone z przyjaciółkami nad kieliszkiem wina - ważne, że na tylnym siedzeniu nie rechocze, ryczy, pochrapuje, ukochany syn. Miejska Mama trzy razy wracała się, żeby upewnić się, że pierworodny słodko śpi w domu.
Mijają upojne minuty, pojawiają się pierwsze wyrzuty sumienia i nerwowe zerknięcia na wyświetlacz telefonu. Nie dzwonili, znaczy się - radzą sobie. Miejska Mama ma chwilę słabości - może mnie nie potrzebują - ale po chwili przed oczami staja jej ostatnie dwadzieścia cztery godziny i dodaje gazu. Woooolnośśść! Wolnośooooć!
Czas płynie, przyjemności narastają proporcjonalnie do ich charakteru. Jest fajnie. Trzeba tak częściej, skoro sobie radzą. Minęły już przecież dwie godziny, a podczas ostatniej rozmowy Idealny Tata zachwalał Młodego, który w tle rozkosznie pokrzykiwał. Czujność Miejskiej Mamy słabnie. Powoli się rozluźnia, rozkoszuje, przestaje intensywnie myśleć o ukochanych facetach. I trach! - na wyświetlaczu telefonu cztery nieodebrane połączenia. Gdzie jesteś? Co robisz? On nie chce zasnąć? Co mu podać? - Idealny Tata wrzeszczy do słuchawki usiłując przekrzyczeć rozhisteryzowane dziecko.
Miejska Mama, przeistacza się w kierowcę bolidu, w kwadrans pokonuje dzielącą ją odległości, z piskiem parkuje pod domem, wbiega do windy nerwowo wciskając przyciski. Szybciej, szybciej. Za drzwiami wrzask lub niepokojąca cisza. Młody spuchnięty od płaczu łypie okiem. Jak tylko dostrzega mamę rozświetla się w łobuzerskim uśmiechu podszytym triumfem. Idealny Tata spięty, zmęczony, pokonany przez małego szantażystę. Obiadek zamiast deserku, deserek zamiast obiadku, spodenki tu bluzeczka tam, zabawki porozrzucane świadczące o nierównej walce. Miejskiej Mamie zostaje otrzeć łzy (zaczynając od zestresowanego męża), nakarmić, ogarnąć i wrócić do swojej codziennej rzeczywistości, czekając, aż Idealny Tata wejdzie w fazę bohaterów, bądź miejską Mamę znów poniesie w świat.


ps. Do tej pory nie udało się przekroczyć magicznych trzech godzin odosobnienia matki od dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz