11 maja 2011

Winna!

Jesteś matką - zakałą społeczeństwa, wrzodem na sprawnie działającym systemie, darmozjadem. Nie umiesz nic, nie robisz nic, ciągle przeszkadzasz. I jeszcze nie chcesz rodzić więcej dzieci!

Pozycja matki w naszym społeczeństwie jest dość schizofreniczna. Z jednej strony do kobiet apeluje się o masową rozrodczość, która podobno ma uratować kraj od klęski. Z drugiej – matka jest osobą drugiej kategorii, niepełnosprawną, którą, przynajmniej obdarza się przywilejami, z których nie wolno jej jednak korzystać.

Miejska Mama wręcz krępuje się pojawiać z pokaźnym brzuchem w supermarkecie. Jeśli nie stanie w kolejce uprzywilejowanej, to pretensje są głównie o to, że za wolno się porusza, za wolno koszyk wyładowuje i czemu jeszcze nie przegotowała portfela do zapłaty. Gruba, opasła baba – po sklepach jej się zachciało łazić. A pojawienie się z dzieckiem przy kasie to już tragedia: bo krzyczy, bo dotyka, bo pospiesza. Babo, jak masz dzieci to siedź w domu lub w piaskownicy, gdzie twoje miejsce!

Jeśli zaś nie daj Boże w tym samym supermarkecie Miejska Mama z Młodym, czy nawet solo w wersji „duble”, przyczłapie się do kasy uprzywilejowanej, natychmiast zostanie zmieszana z błotem lub zmrożona spojrzeniem. Biznesmen z Dalekiego Wschodu, co w branży gastronomicznej robi, popychając wózek wyładowany po brzegi frytkami, cebulą, kurczakiem i cukrem waniliowym (po co im tyle cukru?) będzie próbował ją rozjechać, bacznie uważając, żeby nie zauważyć potężnej ciąży. Nieznajoma, zadbana
z opalenizną salonową, bynajmniej bez wózka czy ciąży będzie wrzeszczeć i uskarżać, że kiedy ona miała dzieci, nikt jej nie ustępował, to dlaczego ona by teraz miała zwracać uwagę na to czy kasa jest dla zwyklaków” czy „ciężarówek”.

Obsługa takowego sklepu, choćby się stało pod kasą z pierwszeństwem, najpierw w panice będzie szukać owej kasy po całym sklepie (ręce opadają) po czym uda że nie widzi młodych i hożych mężczyzn, którzy niemal biegną do kolejki żeby zdążyć w uprzywilejowanej” zająć miejsce przed przyszłą matką.

W supermarkecie niedobrze, w komunikacji miejskiej jeszcze gorzej! Bo to oburzające, że matka chce wózek postawić na miejscu do tego przeznaczonym, a zwykle zajętym przez różnych „staczy”, co im z wózkowej zatoczki bliżej do wyjścia. Bo ciężarna czasem nie wystoi i poprosi o miejsce, bezczelna jedna. Bo dziecko chce posadzić, żeby móc łatwiej równowagę z brzuchem złapać, a takie dziecko to i gada i się wierci, współpasażerom przeszkadza.

W urzędzie Miejska Mama się dowiedziała, kiedy została wyciągnięta przez urzędników z kolejki, i postawiona na początku (nawet się wzbraniała, ale była przewaga liczebna), że „wykorzystuje” brzuch i specjalnie takie godziny sobie wybrała, żeby ludzi wkurzać, co ciężko na chleb pracują.

Ukoronowaniem była rozmowa dotycząca kościoła, a dokładniej – skandalicznego faktu, że Miejska Mama do kościoła z dwulatkiem chodzi i to w ciąży i: raz, że hipokrytka jest bo z dzieckiem modlić się przecież nie można, tylko się innym wiernym przeszkadza, i jak się ma dzieci, to lepiej w domu siedzieć; a dwa: kościół nie dla kobiet w ciąży, bo one tylko sapią i łypią co by kogoś podsiąść.

Miejska Mama pisała już o amnezji, dzięki której błogosławieństwu kobiety godzą się na rodzicielską recydywę. Czasem jednak amnezja działa przeciw dzieciom – jak się trafia na ludzi, co i dzieci mają i nawet wnuki, i robią wszystko co by matkom życie utrudnić nie pamiętając jak to było u nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz