I skąd tyle tego entuzjazmu, że wiosna idzie?
Że niby zima za długa była?
Że zimno, że śnieg, grube kurty, odśnieżanie auta i
mistrzostwa świata w kategorii „jak ubrać kilkoro dzieci w kombinezony zimowe
żeby się przy tym nie zapociły”?
Oj dajcie spokój. Nie znowu taka długa. Jak Miejska Mama sobie
na palcach policzy ile razy tej zimy wychodziła z domu na te straszną zimę, to jej aż się smutno robi. Może z pół miesiąca tego będzie. A z
dziećmi, tak na sanki, na górkę, czy jak? Może tydzień się uzbiera?.
Jak Młode zaczęły chorować w listopadzie to do dziś
nie mogą się zatrzymać. Pory roku w tym kontekście są z lekka nierzeczywiste,
nie licząc oczywiście wypadków typu: mam zamarznięte auto a muszę jechać z
gorączkującym dzieckiem do przychodni. Fakt, to nie było zabawne.
W każdym razie, z okien Maminego Szpitala Domowego widać
odwrót sił zimy. Może zarazy też sobie pójdą? Oby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz