Tort ze zważonym kremem, kolorowe
korale z makaronu – handmade, plastikowe, okropne, zakupione w
przyszkolnym sklepiku za ostatnie kieszonkowe wisiorki, wymięta laurka,
bazgroł na bazgrole. To masz na początku. Wzruszenie, lekkie
zakłopotanie, kiedy nieletnie rączki wkładają biżu na mamina
szyje, która za chwilę ma się stać szyją publiczną. Tyle na
początku.
Pod koniec: niecierpliwe i nieskończone
czekanie, czy tym razem będzie pamiętać, czy zadzwoni.
Rozczarowanie, że wpadło tylko na chwilę, bo z pracy spieszy się
do domu, do matki swoich dzieci. Tęsknota i żal, kiedy nie
przyjdzie wcale. Bo nie ma czasu, bo nie chce, bo już nie pamięta.
Dzień Matki – dzień napuszony,
dzień niezwykły, dzień niezrozumiały.
Miejska Mama jest matką jak cholera.
Dwie duszyczki na karku. Pełen etat. Dobrowolna, maniakalna potrzeba
otaczania się innymi rodzicami, a przez to i ich dziećmi. Odruch
wycierania nosów, przejmowania dzieci, nerwowego rozglądania się
za źródłem płaczu.
Miejska Mama nie uważa się za matkę
wzorową, ale pociesza się, że rzadko która się uważa.
Miejska Mama nie cierpi dnia matki,
odkąd matką została.
Bo jeśli jej jest to dzień to
powinna:
- móc go spędzić jak chce, czytaj: wypoczywając
- móc go spędzić z kim chce: ok, najpierw odebranie hołdów od dzieci, wyrazów uznania od męża, prędko do własnej rodzicielki na formalizmy, a potem najchętniej gdzieś (być może z własna rodzicielką) się urwać, gdzie miło, sympatycznie, komfortowo
- móc się, choć ten jeden dzień w roku, nie spieszyć, a nie spieszyć się trudno kiedy matka musi obskoczyć co najmniej dwie imprezy i jeszcze w normie dzieci utrzymać i męża przypilnować, co by o własnej matce pamiętał
Miejska Mama nie widzi potrzeby
czołobicia, że matką jest. Spora część populacji odniosła ten
sam sukces. Zrobić sobie dziecko raczej nie trudno. Wychowywać
wychowują i ojcowie i dziadkowie i opiekuni urzędowi. Miejska Mama
o tym, że jest matką przypomina sobie wielokrotnie w ciągu dnia.
Dumna z bycia matką również bywa często. A szczęśliwa – kiedy
Młody obejmuje za szyję swoimi lepkimi łapkami, całuje zaflukana
buzią i krzyczy prosto w ucho jak kocha swoją mamę.
Dzień Matki, owszem, formalnie
obchodzi. Ale – serio – co do formy i celowości takowego ma duże wątpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz