29 czerwca 2009

Godziny


Zaczyna się niewinnie. O szóstej rano dziecko otwiera oczy, które można mu jeszcze przysłonić wielkim cycem i suchą pieluchą. Dwie godziny snu do przodu. Miejska Mama zwleka się z łóżka celem przygotowania śniadania i opanowania domagającej się jedzenia kocicy. Idealny Tata desperacko stara się spać dalej.
Młody się porusza.
Młody przeciąga się i łypie okiem na ojca.
Młody wydaje dźwięk ostrzegawczy. W razie braku reakcji sygnał narasta.
Idealny Tata półżywy naciąga na Młodego szlafroczek. Młody w dzikiej euforii śmieje się do wszystkiego, zwłaszcza do Idealnego Taty, który zanosi dziecko na śniadanie do kuchni.
Młody się dalej szczerzy.
Młody ćwiczy plucie w dal smoczkiem. Miejska Mama ćwiczy się w cierpliwości i liczy godziny do powrotu męża z pracy.
Młody wydaje okrzyk triumfu, bo trafił w kota. Śmiech.
Kiedy za ojcem zamykają się drzwi zaczyna się maraton Miejskiej Mamy. Syna trzeba wyćwiczyć, umyć, nakarmić, raz jeszcze przebrać, bo Młody znów jadł zbyt łapczywie. O dziesiątej dziecko ląduje w leżaczku i robi przegląd półek łazienkowych, podczas gdy Miejska Mama ćwiczy pod prysznicem kolejny dziecięcy szlagier. Młody zadowolony, bo dziecko muzykalne. Spokój nie trwa długo. Młody wrzeszczy– znaczy zmęczony. Półnaga Miejska Mama daje cyca, usypiając syna. W zależności od widzimisię Młodego ma teraz od pół godziny do godziny czasu na kontakt ze światem (internet), odpowiedź na wszystkie gromadzące się listy, zaplanowanie dnia, sprzątanie mieszkania, pranie, gimnastykę i najważniejsze – kawę, oczywiście zbożową,.
Jedenasta – Młody przeciąga się akurat kiedy Miejska Mama wciąga drugą skarpetkę. Szybka zmiana pieluchy i Młody, Torba Przetrwania, i inne surwiwalowe sprzęty lądują w wózku, a wózek w windzie. Przed Miejską Mamą trzy godziny nieskrępowanych myśli przerywanych co najwyżej na zakupy i telefony.
Czternasta - Młody otwiera oczy, piekielnie głodny. Słysząc mlaskanie syna w błogostanie przy cycu Miejska Mama desperacko zastanawia się, co jest w lodówce, co nadawałoby się do szybkiego spożycia, bo żołądek matczyny ściska. Nic z tego. Młody ma zdrowy układ pokarmowy i kolejna pielucha ląduje w koszu. Po chwili lekko znudzone dziecko wije się na macie, gdzie po krótkiej awanturze musi wylądować też Miejska Mama. Krótka zabawa kończy się rykiem – godzina 15, Młody chce spać. Teraz, zaraz, z Miejską Mamą jako poduszką. Ale właśnie w tym momencie cały świat zamierza dzwonić do Miejskiej Mamy.
Siedemnasta - kolejna pielucha. Zaczyna się wyścig z czasem i zmaganie z fochami Młodego. Miejska Mama musi wreszcie ugotować obiad. Młody ląduje w leżaczku na stole kuchennym, i z zadowoleniem słucha, krojącą marchewkę i wrzeszczącą„Cztery łapy psa prowadzą” matkę. Przy pietruszce czas na zmianę repertuaru.: "Arka Noego" na zmianę z "Gwiazdkami". Miejska Mama żeby wzmocnić wrażenie tupie i podskakuje. Młody zadowolony. Idealny Tata zdążył właśnie wrócić i też jest zadowolony, bo dostał obiad. Wdzięczny żonie zabiera Młodego na spacer, po czym go kąpie.
Cudowne dwie godziny wolności Miejska Mama spędza sprzątając kuchnię i usiłując zapisać co wymyśliła na spacerze. Przed dziewiątą Młody śpi. A przynajmniej spać powinien. Kolejna pobudka na cyca o północy i o trzeciej nad ranem.
W sumie opieka nad Młodym wliczając tylko konkrety: gimnastykę, spacery, zabawę, karmienie, pieluchy, zajmuje Miejskiej Mamie niemal osiem godzin. Pełen etat.
Miejska Mama ze wstydem przyznaje, że zanim pojawił się Młody, ona, kobieta pracująca ba, nawet w swoją pracę z-a-a-n-g-a-ż-o-w-a-n-a, ze zgorszeniem obserwowała matki leniwie spacerujące z wózkami, obserwujące dzieci w piaskownicy, czy godzinami narzekające na sytuację, w jakiej się znalazły - Leniwe baby, którym się nie chce pracować, albo mają w głowie poprzewracane, bo ich mężowie utrzymują - myślała. Dziś, po czterech miesiącach spędzonych w domu z Młodym Miejska Mama wie że:

a. Z pracy się wychodzi z domu, niestety, nie
b. W pracy należy się urlop. Za bycie Matką nie ma urlopu
c. Dziecko jest totalne – jest zawsze i wszędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz